W poszukiwaniu utraconego sensu… czyli witaj w matrixie
W środę 12 listopada 2025 roku w Warszawie odbył się kończący 4-letnią kadencję Zjazd Sprawozdawczo – Wyborczy Delegatów Polskiego Związku Jeździeckiego.
Zanim zajmę się tym, co działo się podczas zjazdowych obrad, przenieśmy się do bliżej nieokreślonego miejsca, w bliżej nieokreślonym czasie.

W pewnym pomieszczeniu ani małym, ani dużym, rozmawiają dwaj mężczyźni. Jeden z nich trzyma w jednej dłoni mały przedmiot w kolorze czerwonym i w drugiej ręce podobny gabarytowo przedmiot, ale w kolorze niebieskim. Człowiek z kolorowymi przedmiotami w dłoniach to Morfeusz. Jego towarzysz to Neo. Już pewnie wszyscy wiedzą, że opisana przed chwilą scena, to decydująca chwila w kultowym filmie „Matrix” wyreżyserowanym przez braci Wachowskich u schyłku XX wieku.
Neo stoi przed wyborem czy przyjąć czerwoną pigułkę, która symbolizuje przebudzenie i poznanie prawdziwej, bolesnej często rzeczywistości, czy pigułkę niebieską, która pozwala na pozostanie w iluzji i błogiej nieświadomości, jaką jest Matrix, czyli otaczająca nas rzeczywistość.
Wróćmy teraz „na łono” PZJ. Od jakiegoś już czasu oferuję swoimi tekstami czytelnikom i słuchaczom mojego bloga taką metaforyczną „czerwoną pigułkę”.
Jakkolwiek by to się nie podobało pewnym grupom interesów czy mówiąc wprost koteriom szarpiącym nasz Związek, by czerpać z tego niemałe korzyści finansowe. Staram się odkrywać to, co jest ukryte przed naszym środowiskiem.
W tym tekście podam Wam kolejną „czerwoną pigułkę”, tak byście mogli obiektywnie spojrzeć na to, co wydarzyło się 12 listopada 2025 roku w sali PKOL w Warszawie.
Sprawy porządkowe
Pierwsza część, nazwijmy ją „porządkową”, przebiegła w miarę spokojnie. Zmieniono w porządku i regulaminie obrad to, co zmiany wymagało. Z poważniejszych zmian było odrzucenie z porządku obrad dwóch punktów dotyczących kolejnych poprawek do Statutu PZJ.
W kwietniu Komisja Statutowa przeforsowała wiele korekt naszej „związkowej konstytucji”, które delegaci mocą swoich uchwał zatwierdzili. Tym samym, można by pomyśleć, że misja Komisji Statutowej została wyczerpana. Tak w zasadzie być powinno. Jednak pojawiły się głosy, że komisja ta działa aż do zatwierdzenia Statutu po zmianach przez KRS. Powoływane do tej pory komisje statutowe kończyły swoje misje z chwilą przyjęcia lub odrzucenia ich pracy przez zjazdy. Bo powołane zostały w celu opracowania nowego Statutu lub opracowania zmian dotychczasowego. To zjazdy mają decydować o ich przyjęciu lub nie. To zjazdy decydują, żeby przedłużać lub nie pracę komisji statutowych, a nie wola członków takich komisji.
Na szczęście sytuacja wyjaśniła się definitywnie. Zjazd podjął wyraźną i jednoznaczną uchwałę odwołującą w końcu Komisję Statutową.
Wybory – prezes zarządu
Jedynym kandydatem do tego stanowiska, który wypełnił statutowe warunki, był kończący kadencję Tomasz Siergiej. Żadnych dramatów związanych z wyborem prezesa nie było.
Szybko, gładko i bezproblemowo Tomasz Siergiej został prezesem na skróconą do 3 lat kadencję 2025 – 2028 zyskując 86 głosów spośród 99 głosujących.
I to jest bardzo dobra wiadomość. Jego rok pracy na tym stanowisku okazał się dla naszego Związku dobrym okresem. W trudnym dla niego czasie od listopada 2024 do kwietnia 2025 osamotniony, bez wsparcia pozostałych członków zarządu „prostował” zagmatwane i trudne sprawy. Od kwietnia, kiedy mógł już liczyć na pomoc przynajmniej części nowego zarządu sanacja PZJ przyśpieszyła.
Wygląda więc na to, że wszystko w tym punkcie odbyło się poprawnie. A jednak czuję pewien niedosyt i dziwne uczucie, że coś jednak odbyło się w tej sprawie poza zjazdową salą.
Nie usłyszeliśmy z ust ustępującego i również nowego prezesa informacji o tym, co tak naprawdę w Związku zastał w listopadzie ubiegłego roku. A jeśli się nie mylę, podczas jednego ze spotkań terenowych przed Zjazdem, pan Tomasz Siergiej podjął takie zobowiązanie.
Jak jednak widać, nie wywiązał się niego. Czy właśnie tak musiał zapłacić za brak problemów przy kontynuacji swojej pracy w kolejnej kadencji?
Czy z tego powodu delegaci nie dowiedzieli się, do jakiego stanu doprowadziła Związek ekipa „dzierżąca władzę w PZJ” od września 2021 roku?
Wybory – zarząd
Na przedzjazdowych spotkaniach prezes PZJ namawiał do poparcia jego wniosku o zwiększenia liczebności zarządu do 7 osób. Jednak kiedy porządek obrad przewidywał dyskusje w tej kwestii, prezes wycofał się z inicjatywy poszerzania składu zarządu. Nic więc dziwnego, że zebrani zdecydowali, że będzie on pracował wspomagany czwórką członków zarządu PZJ.
Przechodząc do propozycji składu osobowego tego ciała, Tomasz Siergiej „namaścił” czwórkę w następującym składzie: Karolina Mądry, Rudolf Mrugała i Tomasz Mossakowski ze starego składu oraz nową osobę – Ewę Meterę-Zarzycką, rekomendowaną przez WMZJ.
Kolejnym kandydatem do zarządu był młody i szerzej nieznany delegat z WMZJ, Piotr Szakacz. Ponieważ nie znalazł się on na „liście prezesa”, nic dziwnego, że nie uzyskał dostatecznej liczby głosów, by do zarządu się dostać.
Wydawać by się mogło, że wszystko ułożyło się bardzo dobrze. Z korzyścią dla Związku.
A jednak widzę tutaj coś bardzo mnie niepokojącego. Publiczną tajemnicą jest fakt, że wśród członków nowego zarządu jest przedstawiciel i reprezentant interesów grupy, która we wrześniu 2021 roku przejęła Związek „na własność”, drenując bez pardonu jego finanse. Jest nim pan Tomasz Mossakowski. Sędzia jeździecki, który będąc przewodniczącym Kolegium Sędziów PZJ bez cienia skrupułów czy wstydu, zdradził środowisko sędziowskie i w lutym 2024 roku poparł zamrożenie przez zarząd PZJ ekwiwalentu dziennego dla swoich koleżanek i kolegów.
Dlaczego więc prezes Tomasz Siergiej, bardzo pozytywna dla PZJ postać, nie zrezygnował z takiego członka zarządu na rzecz młodego, opowiadającego o sobie „z błyskiem w oku i sercem na dłoni” Piotra Szakacza? Dlaczego postawił na kogoś tkwiącego po uszy w starych, niezdrowych układach, a nie na przedstawiciela młodego pokolenia? Człowieka, który dobrze „prowadzony” przez porządnego i uczciwego prezesa Siergieja, byłby nadzieją na uczciwą przyszłość dla PZJ. Boję się nasuwających się na myśl, logicznych odpowiedzi na to pytanie.
Wybory – komisja rewizyjna
Praca komisji rewizyjnej w PZJ to niezwykle istotna część istnienia Związku. Uczciwa i rzetelna kontrola poczynań zarządu ze strony tego organu mogłaby ustrzec nas przed wieloma nieprawidłowościami czy wręcz przed wieloma „wałkami”, jakie wyprawiała ekipa rozpasanych „właścicieli PZJ” od września 2021 roku.
Bez parasola ochronnego, jaki został przez przewodniczącego, jego zastępcę i pozostałych członków komisji rewizyjnej rozciągnięty nad zarządem z września 2021 roku, nie byłoby możliwe użytkowanie samochodów służbowych bez żadnej kontroli co do przebiegów i celów wyjazdów. Nie byłoby możliwe płacenie na lewo i prawo kartami płatniczymi PZJ.
Mając to na względzie, przed zjazdem uległem namowom i zgłosiłem swoją chęć do kondycjonowania w wyborach do komisji rewizyjnej. Zostawmy jednak na boku wątek związany z moją osobą. Wrócimy do niego nieco później.
Efektem głosowania było ustalenie następującego składu komisji rewizyjnej: Łukasz Lesner – przewodniczący, Małgorzata Kram z-ca przewodniczącego, Jacek Wolski – sekretarz, Marcin Jońca – członek oraz Piotr Helon – członek.
I to jest w sumie dobra wiadomość.
Doświadczenie zawodowe Małgorzaty Kram, doświadczenie zawodowe i jego dotychczasowa praca w radzie związku i później w komisjach rewizyjnych Jacka Wolskiego oraz przebieg pracy w komisjach rewizyjnych Marcina Jońcy wydają się być dostatecznym gwarantem tego, że ta komisja rewizyjna nie roztoczy nad zarządem parasola ochronnego. Że jej członkowie nie będą posłusznymi wykonawcami poleceń żadnej grupy interesów i nie wezmą aktywnego udziału w nagonce na kogokolwiek. Tak jak czynił to poprzedni zastępca przewodniczącego, Michał Pilkiewicz.
Czy „nowa twarz” w składzie komisji rewizyjnej, Piotr Helon okaże się pozytywną postacią?
Trudno to dzisiaj stwierdzić. Fakt, że jego kandydaturę zgłosił nie jego macierzysty OZJ w Łodzi a zrobiła to ekipa z Wielkopolski, nie wróży w tej materii szczególnego optymizmu. Poczekamy – zobaczymy.
Spośród ubiegających się o członkostwo w komisji rewizyjnej uznania delegatów nie znaleźli Sebastian Jach, Jacek Tokarski, Michał Pilkiewicz oraz ja.
I to jest druga dobra wiadomość w tej kwestii.
Po pierwsze to, co zaprezentował w minionej kadencji Michał Pilkiewicz, powinno zamknąć mu na zawsze drzwi do wszystkich organów władzy w PZJ. Wielka sprawność w posługiwaniu się arkuszami excela nie może stanowić usprawiedliwienia dla manipulacji i świństw, jakich dopuścił się Michał Pilkiewicz. Jak choćby w sprawie „wygumkowania Oskara Szrajera” i nie tylko.
Fakt, że nie znalazł on już poparcia w swoim macierzystym WMZJ i nie został delegatem na kolejną kadencję, mówi sam za siebie. Mimo poparcia ze strony Wielkopolskiego Związku Jeździeckiego (podobnie jak w przypadku Piotra Helona) nie wszedł do składu komisji rewizyjnej. To w moim odczuciu jeden z nielicznych plusów ostatniego zjazdu.
Moim osobistym, zjazdowym plusem, jest fakt, że i ja nie przeszedłem progu wyborczego.
Jakkolwiek paradoksalnie by to nie wyglądało, to jednak taka jest prawda. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim 38 delegatom, którzy poparli moją kandydaturę. Szczerze. Jednak jeszcze bardziej ja, moja żona i wnuczka jesteśmy wdzięczni tym, którzy byli przeciwni lub wstrzymali się od głosu. To też jest szczere.
Członkostwo w radzie Związku czy komisji rewizyjnej nigdy nie było dla mnie celem nadrzędnym. To było i może być wyłącznie środkiem do pracy nad poprawą funkcjonowania PZJ.
Z pewnością udział w komisji rewizyjnej byłby dla mnie poważnym ograniczeniem tematyki i zakresu mojego pisania na blogu. Wynik wyborów pozbawia mnie tego „kagańca” oraz oferuje więcej czasu na rodzinne przyjemności.
Do Włodka
Po moim krótkim wystąpieniu w ramach prezentacji kandydatów z sali padło tylko jedno pytanie. Zadał je były członek komisji rewizyjnej, Włodzimierz Uchwat. Człowiek, którego bardzo cenię, za to co zbudował w Gliniku Zaborowskim oraz nie cenię za pracę w radzie PZJ i w komisji rewizyjnej.
Ponieważ na sali padło z jego strony odwołanie do naszej wieloletniej znajomości i zarazem zaproszenie do przejścia na „ty”, korzystam i tutaj z tego zaproszenia.
Otóż Włodku, powiedziałeś tak:
Włodzimierz Uchwat, mandat nr 38, Sławku, bo mogę tak powiedzieć, bo znamy się tyle lat. Jak Ty chcesz pogodzić pracę w komisji rewizyjnej, ze swoim dziennikarstwem i swoim blogiem? Bo ja uważam, że jest to absolutnie niedopuszczalne. Dziękuję bardzo.”
Moja odpowiedź była następująca:
To jest Twoje zdanie. Masz do tego prawo. Natomiast byłbym Ci wdzięczny Włodku za wskazanie przepisów prawa, które by wskazywały na ten konflikt. Jesteś w stanie to zrobić?
I Twoja Włodku odpowiedź:
Nie potrzebuję
(i poza mikrofonem, słyszane jednak z mównicy – „do tego prawa.”)
No cóż, wydawałoby się, że formułowanie takich zarzutów winno znaleźć oparcie w jakiejkolwiek regulacji. Czy będzie to stosowna uchwała, rozporządzenie jakiegoś ministra czy choćby regulacje w przepisach, czy regulaminach PZJ.
Jednak Ty ze szczerością prawdziwego czekisty oznajmiłeś, że prawo Ci niepotrzebne. Jak na członka komisji rewizyjnej działającego od września 2021 roku do kwietnia 2025 roku dałeś piękny popis poszanowania porządku prawnego, jaki prezentowało to ciało. Postawiłeś ponad obowiązujące nas wszystkich prawo swoje zdanie oparte o własne „widzimisię”.
Dziękuję Ci za ten piękny pokaz pychy i arogancji oraz braku kompetencji.
Pozwól jednak Włodku, że zapytam Cię, czy nie widziałeś tego konfliktu w przypadku przewodniczącego komisji skoków, który jest właścicielem portalu „Tylko Skoki”?
Czy Twoja czujność czekisty nie podpowiedziała Ci, że w jego przypadku zarabianie na współpracy z organizatorami zawodów i właścicielami ośrodków jeździeckich może być konfliktem interesów, jaki widziałeś u mnie?
Mój blog jest otwarty dla wszystkich chętnych za darmo. Nie znajdziesz w nim żadnych płatnych reklam, które mogłyby stanowić cień uzasadnienia dla Twojego zarzutu.
Na „Tylko Skoki” płatne reklamy są.
A jednak to u mnie widzisz konflikt interesów.
Prośba byś go konkretnie opisał, nie ma chyba żadnego sensu, prawda?
Czy nie wydaje Ci się Włodku, że sytuacja, w której Tomasz Mossakowski, członek zarządu od kwietnia tego roku, wybrany ponownie na trzyletnią kadencję, regularnie pojawia się w składach komisji sędziowskich, może budzić pewne wątpliwości? Czy naprawdę sądzisz, że pełnienie funkcji w zarządzie nie mogłoby nawet mimochodem wpływać na decyzje organizatorów?
Wybory – rzecznik dyscyplinarny
Kolejnym wyborem, jaki stanął przed delegatami, był wybór na nową kadencję rzecznika dyscyplinarnego. Przyznam szczerze, że decyzja przewodniczącego zjazdu, a zarazem ostatniego przewodniczącego sądu dyscyplinarnego o jego kandydowaniu na tę funkcję była dla mnie i wielu innych delegatów całkowitym zaskoczeniem.
Przecież mecenas Piotr Rachwał, który objął to stanowisko w listopadzie ubiegłego roku i pokazał wielkie zaangażowanie oraz niebywałą skuteczność działania, udowodnił, że pełnił tę funkcję bardzo dobrze. Jego poprzedniczka, Agnieszka Dąbrowska, pracując jako rzecznik dyscyplinarny od września 2021 roku, poza wystawianiem comiesięcznych faktur nie napracowała się specjalnie.
Piotr Rachwał cały ten bałagan przez rok posprzątał.
Co więc zrobił takiego złego, że uzyskał o jeden głos mniej niż Mateusz Cichoń?
Czy było to rozpatrywanie spraw dopingowych? Co mogło być „nie na rękę” pewnym osobom uważającym, że są ponad prawem.
A może zadziałało jeszcze coś innego. Oddajmy w tej kwestii głos niezastąpionemu Włodzimierzowi Uchwatowi, który udzielając swojego poparcia Mateuszowi Cichoniowi, tak powiedział:
Wykazał się pan tu bardzo solidną i spokojną pracą. I bardzo pana popieram. Jeśli chodzi … Bo taka dyskusja troszkę Marku … Ponieważ byłem uczestnikiem, albo stroną u rzecznika, to myślę, że nadmiar tych prac, które poszły do sądu, były stąd, że rzecznik dyscyplinarny, który występował od kilku miesięcy, był nadgorliwy i robił naprawdę niepotrzebne rzeczy. Dziękuję bardzo.”
Jak z tego wynika, błędem Piotra Rachwała była pewnie „nadgorliwość” i robienie „niepotrzebnych rzeczy”. Co mogło się kryć za tymi pojęciami? Czy nie było to czasem wezwanie przed swoje oblicze dwóch członków komisji rewizyjnej? Czy przez zupełny przypadek jedną z tych osób był właśnie Włodzimierz Uchwat?
Tak na marginesie, silne poczucie własnej nieomylności oraz wspominana już przeze mnie pogarda dla wszelakiego prawa była charakterystyczną cechą całej komisji rewizyjnej działającej od jesieni 2021 roku do wiosny 2025 roku.
W każdym razie dwóch członków komisji rewizyjnej nie stawiło się na wezwanie, więc rzecznik zastosował wobec nich argument najbardziej chyba zrozumiały, czyli karę finansową. To z pewnością nie wzbudziło entuzjazmu u co najmniej piątki osób.
Najwięcej jednak „nieprzychylnych” a może nawet i wrogich osób przysporzyło mecenasowi Rachwałowi zamknięcie w lutym 2025 roku skazującym orzeczeniem sprawy przeciwko Marcinowi Podporze.
„Krzywda” wyrządzona najważniejszemu „architektowi sukcesów” ekipy trzymającej w PZJ władzę musiała przecież oznaczać w pełni „zasłużoną karę” dla mecenasa Rachwała oraz „całkiem niezasłużony sukces” mecenasa Cichonia.
Jak jednak na ten numer dało się nabrać aż 47 delegatów? Dlaczego nie liczyły się dla nich pracowitość i uczciwość ustępującego rzecznika? Dlaczego oddali swoje głosy na człowieka, który nie do końca wywiązał się z obowiązków szefa sądu dyscyplinarnego. Człowieka, który sprawozdanie z działalności sądu złożył nie na 2 tygodnie, a na 2 dni przed zjazdem?
Poza tym, jak ci delegaci poradzili sobie z treścią § 47 pkt 7 Statutu PZJ? Czy w ogóle zadali sobie trud przeczytania i zrozumienia tego zapisu w Statucie?
Wybory – sąd dyscyplinarny
Ostatnim organem PZJ, jaki został wybrany na niedawno zakończonym zjeździe, był sąd dyscyplinarny. Przewodniczący zjazdu oraz ustępujący przewodniczący sądu dyscyplinarnego Mateusz Cichoń wystąpił z zaskakującym wnioskiem o zmniejszenie liczebności sądu z 9 na 6 osób.
W sprawozdaniu przewodniczący napisał:
„W pierwszej kolejności problem stanowi niewielkie zaangażowanie członków, gdzie trudność stanowiło sformułowanie 3-osobowego składu orzeczniczego nawet na posiedzenie odbywające się w formule online.”
W jaki sposób wybór 3-osobowego zespołu orzekającego spośród 6-osobowego składu ma przynieść większa skuteczność działań tego organu niż ze składu 9-osobowego? W jaki sposób mniejszy zespół ma lepiej poradzić sobie z dużą ilością spraw niż zespół większy? Tych tajemnic wnioskujący delegatom już nie zdradził.
Mimo to, większość delegatów poparła wniosek Mateusza Cichonia, i ostateczny skład sądu dyscyplinarnego w kadencji 2025 – 2028 wygląda następująco: Agata Szołdra-Neliszer – przewodniczący oraz członkowie Piotr Bosiacki, Joanna Gardulska, Paulina Kurpan, Karolina Mazurek oraz Joanna Michalec-Kamyk.
Taki jest efekt demokratycznego aktu, jakim jest głosowanie delegatów podczas zjazdu. I trzeba to uszanować. Nie oznacza to jednak, że należy patrzeć na to bezkrytycznie.
Nie wiem, jak zakwalifikować taką sytuację, kiedy z ust jednej z kandydatek do pracy w sądzie dyscyplinarnym padają następujące słowa:
„(…) Jestem zawodnikiem i nie mam żadnego doświadczenia jak gdyby z zakresu adwokatury, prawa, ale jestem zawodnikiem od zawsze do zawsze i na pewno to, co chciałabym, to będę stała za zawodnikami i to mogę obiecać wszystkim i tyle. Dziękuję”
i kandydatka ta zyskuje drugi wynik, czyli 60 głosów poparcia!!! Czym kierowało się w swoim wyborze tych 60 delegatów? Jakie to walory merytoryczne przedstawione przez kandydatkę uzasadniły w ich opinii oddanie na nią głosu?
Rozwinę ten wątek w późniejszym akapicie.
Zjazd – sprawozdania
Zjazd Sprawozdawczo – Wyborczy to czas, kiedy sternicy związku oraz powoływane przez nich komisje sportowe i tematyczne „rozliczają się” z dokonań całej kadencji. Przypomnę tylko, że kadencja 2021 – 2025 była kadencją olimpijską. Nic więc dziwnego, że w sprawozdaniach komisji sportowych w olimpijskich konkurencjach delegaci oczekiwali spokojnego odniesienia się do najważniej imprezy sportowej upływającej kadencji.
Zapewne członkowie tych komisji, które zostały po IO Paryż 2024 na nowo uformowane, będą argumentowali, że nie mogą odnosić się do wydarzeń, które działy się, zanim podjęli się swojej pracy. Dotyczy to komisji ujeżdżenia i WKKW.
Z pozoru takie widzenie tego problemu wygląda nawet sensownie. Ja jednak „nie kupuję” tych argumentów. Albo jesteście Państwo fachowcami i macie swoje zdanie na temat IO oraz udziału w nich reprezentantów Polski, albo jesteście grupą niekompetentnych osób, która nie jest w stanie takiej analizy przeprowadzić. Nie chodzi tutaj o próbę „rozliczania” Was z wydarzeń na paryskich hipodromach. Nikt przy tak zwanych „zdrowych zmysłach” tego by nie zrobił. Analiza wydarzeń, wnioski na przyszłość z nich płynące, aby nie powtórzyć w przyszłości wcześniej popełnionych błędów, to chyba jeden z celów istnienia komisji sportowych działających przy zarządzie PZJ.
A może się mylę? Może komisje sportowe są od jakichś wyższych celów?
Na koniec już tematu sprawozdań, odniosę się do sprawozdania komisji etyki. Komisja ta została powołana do życia uchwałą zarządu 29 stycznia 2024 roku. W jej skład weszły: dr n. hum. Halszka Witkowska – przewodnicząca, Lucyna Łasica – zastępca przewodniczącego oraz dr n. społ, dr n. hum. Marlena Stradomska.
Na jednej stronie tego „sprawozdania” próżno by jednak szukać podpisów jego autora lub autorów.
Wróćmy jednak do zawartej na tej jednej stronie treści.
Z jakiego powodu komisja w sprawozdaniu kończącym kadencje nie uwzględniła całego czasu swojej pracy, począwszy od stycznia 2024 roku, ograniczając się okresu od zjazdu w kwietniu do zjazdu w listopadzie? Pewnie trzy panie nie wiedziały, że to jest to zjazd sprawozdawczo – wyborczy, a więc dotyczący całej kadencji.
To jednak tylko drobny „szczegół techniczny” tego sprawozdania. Kolejna sprawa ma nieco cięższy gatunek.
„Komisja Etyki Polskiego Związku Jeździeckiego udziela odpowiedzi wszystkim osobom, które skierowały do niej swe skargi.”
Zaraz, zaraz. Zastanówmy się chwilę, czym w zasadzie jest etyka. Mówiąc najkrócej, jest to zbiór zasad określających uniwersalne wartości oraz reguł, które określają zasady specyficzne czy zawodowe. To dzięki etyce wiemy, dlaczego powinniśmy przestrzegać norm prawnych, obyczajowych czy zasad moralnych oraz budować wzajemne zaufanie.
Skąd jednak mamy wiedzieć, co w naszym lub innych osób postępowaniu jest etyczne, a co nie jest etyczne, skoro komisja, która ma stać na ich straży „udziela odpowiedzi wszystkim osobom, które skierowały do niej swe skargi.”. Jaki wobec tego jest sens istnienia tej komisji, jeśli ta wiedza dociera wyłącznie do bardzo wyselekcjonowanej grupy?
Na koniec już jeszcze jedna sprawa, która wprowadza do tematu nieco pierwiastka romantyzmu:
„Komisja Etyki Polskiego Związku Jeździeckiego wskazuje, na potrzebę stworzenia nowego Kodeksu Etyki. Stworzenie takiego Kodeksu, będzie wymagało od Zarządu Polskiego Związku Jeździeckiego, podjęcia decyzji o ustaleniu godziwego wynagrodzenia, dla osób, które taki Kodeks będą pisały.”
Tak oto ziściło się nam norwidowskie „ideał sięgnął bruku” (z wiersza Cypriana Kamila Norwida pt. Fortepian Chopina). Wzniosłe i etyczne idee zderzyły się z twardą ekonomią i pozostała już wyłącznie kasa, kasa i kasa. A miało być tak pięknie.
Delegaci – o głosowaniu i kandydowaniu
Zastanówmy się chwilę kim są delegaci na zjazdy PZJ i jakie obowiązki na nich ciążą.
Otóż delegaci to przedstawiciele członków naszego Związku, który realizują demokratyczną formułę istnienia PZJ. Tak to wygląda w demokracji pośredniej, zwanej też przedstawicielską. Podstawowymi obowiązkami delegatów są obecność i aktywność podczas obrad zjazdów oraz uczestnictwo w zjazdowych głosowaniach.
Wszystko to ma zapewnić właściwe trwanie i rozwój naszego Związku. By tak się stało, delegaci podczas głosowania powinni kierować się zdrowym rozsądkiem i interesem Związku, a nie jakichś grup dbających jedynie o własne korzyści. Tyle teoria.
A teraz nasza związkowa praktyka w głosowaniu w sprawie wyboru rzecznika dyscyplinarnego. W szranki staje człowiek, który zakończył kadencję jako przewodniczący sądu dyscyplinarnego oraz człowiek, który objął stanowisko rzecznika dyscyplinarnego w listopadzie ubiegłego roku.
Mieliście więc drodzy delegaci dokonać wyboru pomiędzy tym, który nie do końca wywiązał się ze swoich obowiązków i z drugiej strony tym, który się z nich wywiązał wręcz wzorowo.
W przypadku tego pierwszego delegata dochodzi również kwestia wypełnienia zapisu § 47 pkt 7 Statutu PZJ, który mówi, czego rzecznik dyscyplinarny nie może.
Jak w takich warunkach 47 delegatów mogło znaleźć uzasadnienie dla poparcia Mateusza Cichonia? Gdyby przyszło Wam drodzy delegaci publicznie uzasadnić swoją decyzję, to jak byście znaleźli merytoryczne argumenty stojące za Waszym wyborem?
Kompletny blamaż to głosowanie w sprawie wyboru członków sądu dyscyplinarnego. Po deklaracji poczynionej przez przesympatyczną Karolinę Mazurek oddanie na nią swojego głosu jest po prostu kpiną z demokracji przedstawicielskiej. 60 delegatów pomyliło chyba wybory Miss PZJ z wyborami sędziów sądu dyscyplinarnego! Wszyscy usłyszeliśmy deklarację pani Karoliny, że nie mając pojęcia o prawie, obiecuje nam reprezentowanie zawsze stronę zawodnika. To szczere i prawdziwe jej oświadczenie.
Pomimo tego 60 delegatów uznało, że należy ją powołać do sądu dyscyplinarnego. Czyli do organu drugiej instancji, który ma rozpatrywać zażalenia na decyzje instancji szczebla pierwszego, czyli rzecznika dyscyplinarnego. Czy ktokolwiek z tej 60-tki jest w stanie publicznie uzasadnić swoją decyzję? Wątpię.
Ja wiem, tajność głosowań personalnych jest w pewnym sensie zachętą do takich bezmyślnych zachowań. Nikt przecież nie sprawdzi, kto popierał tego, a kto innego kandydata.
Pojęcia takie jak prawda, interes naszego Związku, zdrowy rozsądek czy zwykła, ludzka sprawiedliwość to przecież „dyrdymały” dla idiotów! Bo tak naprawdę to w ten sposób nas potraktowaliście wszyscy, którzy znaleźli się w grupie 47 i 60 delegatów w wymienionych głosowaniach.
Kolejny aspekt głosowania na członków sądu dyscyplinarnego to odpowiedzialność samego kandydata. Co powoduje, że kandydaci zgłaszają się lub godzą się na ich zgłaszanie do organów wymagających pewnych kompetencji, których im ewidentnie brakuje. Co doskonale ilustruje wyżej przytoczony przypadek. Nikt z nas nie jest przecież omnibusem mogącym podołać każdemu wyzwaniu. Każdy z nas ma swoje mocne i słabe strony. Ma predyspozycje do wykonywania pewnych zadań i ich całkowity brak w przypadku innych.
Nie dajmy się jakimś cwaniakom „wciągać na minę” i nie kandydujmy do ciał, których członkostwo będzie z nas czynić dyletantów. Bo taka osoba staje się łatwo sterowalna przez cwaniaków, którzy ją do tego namówili. Cwaniaków, którzy „jej rękami wyciągać będą kasztany z ognia” sami pozostając w cieniu. W razie wpadki cwaniacy bez skrupułów poświęcą swoją ofiarę. Zakończona 12 listopada kadencja dobitnie to pokazała.
Na koniec
Czy zjazd z 12 listopada okazał się PZJ sukcesem, czy przeciwnie, była to porażka?
Moim zdaniem nie ma w tej kwestii jednej, prostej odpowiedzi.
Z pozytywów to fakt, że swoją pracę będzie kontynuował prezes Tomasz Siergiej. To zdecydowany pozytyw. To, co zaprezentował od listopada 2024 roku prezes Siergiej, to wystarczające uzasadnienie do tej tezy. Formalne i definitywne zakończenie pracy komisji statutowej to kolejny pozytyw. Tym samym zakończyło to „polityczne ambicje” przewodniczącego tego ciała i Związek uwolnił się w końcu od jego manipulacji. Kolejny pozytyw to skład komisji rewizyjnej, który daje nadzieję na jej prawidłowe działanie.
Na tym kończy się według mnie lista pozytywów.
Co do negatywów, to nadal trzymają się one niestety bardzo dobrze.
Brak refleksji nad tym, jak się oddaje swoje głosy i co nasze decyzje dają Związkowi, jest chyba dalej najpoważniejszym problemem. Głosowanie pod czyjeś dyktando, głosowanie, bo kogoś lubię lub nie, głosowanie, bo tak mi ktoś kazał, to droga donikąd i zarazem nasza zjazdowa codzienność.
Nie chcę specjalnie wcielać się w rolę Kasandry, ale najprawdopodobniej w nowej kadencji w pracy rzecznika dyscyplinarnego, powrócimy do modelu „made by” Agnieszka Dąbrowska, a nie do modelu „made by” Piotr Rachwał. Komuś to będzie na rękę, a Związek na tym z pewnością straci. Czy to tak właśnie miało być?
No cóż, dałem Wam kolejną „czerwoną pigułkę”. Czy ją przyjmiecie i co z tym dalej zrobicie, to już zupełnie inna historia …
Ta strona używa Google reCAPTCHA. Przeczytaj więcej o polityce prywatności oraz warunkach korzystania z usług.