Bizancjum z Gilarskiej 5 w Warszawie

Im większa władza, tym bardziej niebezpieczne nadużycie – Edmund Burke (1729-1797)

Choć nie jest to powodem do dumy, te słowa 18-wiecznego irlandzkiego filozofa okazują się niestety bardzo aktualne również w XXI wieku. To, co czyni ten cytat bardzo smutnym, to fakt, że z jego realizacją mamy właśnie do czynienia w Polskim Związku Jeździeckim.

Ekipa, która sięgnęła po pełnię władzy w naszym Związku podczas Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego PZJ w Boszkowie we wrześniu 2021 roku, pomimo wewnętrznych rozgrywek i dwóch Nadzwyczajnych Zjazdów (po których opróżniano fotel prezesa), do dzisiaj sprawuje swoje rządy na Gilarskiej 5 w Warszawie, czyli w siedzibie PZJ.

Grupa interesariuszy, tak nazwijmy to towarzystwo, obsadziła w Boszkowie „swoimi ludźmi” nie tylko zarząd PZJ, ale również komisję rewizyjną, a nawet swojego przedstawiciela posadziła na stanowisku rzecznika dyscyplinarnego.

Pełnia związkowej władzy została więc zapewniona.

Nie oznaczało to jednak idyllicznej sielanki, czego dowodem są dwa w tej kadencji Nadzwyczajne Zjazdy Delegatów zwołane, by pozbyć się dwóch, kolejnych prezesów. Pisałem o tym w moich poprzednich tekstach.

Tak naprawdę obowiązek publikowania rejestru umów zawieranych z podmiotami zewnętrznymi przez biuro PZJ istniał w naszym Związku od Walnego Zjazdu Sprawozdawczego Delegatów w 2015 roku. Jednak dopiero ubiegłoroczne zarządzenie ministra Sławomira Nitrasa i listopadowa zmiana na stanowisku prezesa PZJ doprowadziły do opublikowania w Sylwestra 2024 roku na internetowej stronie Związku rejestru zawartych umów oraz rejestru faktur wystawionych przez zewnętrzne podmioty na rzecz PZJ.

Lektura z wypiekami na twarzy

Decyzja nowego prezesa PZJ Tomasza Siergieja, nakazująca opublikowanie wspomnianych zestawień, była w swojej istocie nie tylko wypełnieniem ministerialnego zalecenia. Okazała się ona również noworocznym „prezentem” dla całego środowiska związanego ze sportem jeździeckim i jeździectwem. Frapującą lekturę tych dwóch dokumentów można by śmiało przyrównać do lektury doskonale napisanego thrillera, czy może nawet horroru.

Dzięki niej udało się zerwać przynajmniej część szczelnych zasłon bardzo skutecznie do tej pory skrywających charakter i rozmiary działań władz PZJ.

A jak wynika z tej lektury – było co skrywać!

Zanim jednak przyjrzę się kilku szczegółom tego zatrważającego obrazu, trzeba powiedzieć, że przed zwolnieniem dyrektora CEO Marcina Kamińskiego, struktura zatrudnienia w biurze PZJ wygląda następująco:

– ogólna liczba zatrudnionych – 17 osób

– liczba dyrektorów – 4

– gł. specjalista – 1

– gł księgowa – 1

– miesięczny poziom wypłat – około 150 – 160 tysięcy zł brutto (na podstawie sprawozdania finansowego za rok 2023)

Przy tak licznym sztabie pracowników biura, prowadzonych w wytężonej pracy przez dyrektora zarządzającego Marcina Kamińskiego, dyrektor zarządzającą do spraw szkolenia Agnieszkę Guzowską, dyrektor zarządzającą do spraw sportu powszechnego Patrycję Kaczorowską oraz dyrektor do spraw marketingu Zuzannę Gąsiorek, wydawałoby się, że każde zadanie stojące przed tak małym i niszowym w sumie związkiem sportowym zostanie wykonane profesjonalnie i szybko.

Tak by się wydawało i z pewnością takiego właśnie scenariusza spodziewało się środowisko jeździeckie.

Jak jednak wynika z analizy opublikowanych materiałów, środowisko otrzymało obraz wielkiej rozrzutności zarządu Związku w zlecaniu niemal każdej pracy podmiotom lub osobom zewnętrznym.

Pomimo 5 osób zatrudnionych w dziale sportu, podsumowanie jeździeckich startów na internetową stronę oraz na social media wykonuje firma DINET POLSKA Sp z o.o. z Lublina pani Małgorzaty Frysztak. Za te usługi PZJ zapłacił w 2024 roku 1 230 zł miesięcznie. W sumie dało to kwotę 13 530,00 zł za cały rok.

Sporządzanie związkowego rankingu w konkurencji skoków przez przeszkody od lat wykonuje firma Tarant Events Szymon Tarant z Poznania. Koszt tej usługi to 1 802,66 zł miesięcznie, czyli 19 826,66 zł w 2024 roku.
Pomimo tego za prowadzenie rankingu dzieci płacono firmie PONYTAIL Weronika Filipiak 2 000 zł za każdy miesiąc. W 2024 roku za prowadzenie go od grudnia 2023 do października 2024 zapłacono w 10 fakturach 22 000 zł.

Idźmy dalej. Firma PSMM Sp. z o.o. z Poznania świadczyła na rzez PZJ usługę przeglądu mediów pod kątem praw autorskich. Za okres od stycznia do listopada wystawiła naszemu Związkowi 11 faktur po 400,98 zł za każdą. W sumie kosztowało nas to 4 410,78 zł.

Sprawa kolejna. Zatrudnienie w dziale rejestracji i licencji dwóch pracowników to stanowczo „za mało” i trzeba było bez podpisania żadnej umowy, zlecić obsługę „sztandarowego sukcesu” Patrycji Kaczorowskiej, czyli internetowego sklepu z licencjami, zewnętrznej firmie Equestre Małgorzata Krawczyk z Opola. Koszt tej decyzji w 2024 roku to kwota 172 985 zł. Daje to niebagatelne, średnie wypłaty miesięczne w wysokości 14 415,42 zł!

Robi wrażenie, prawda?

Jednak nie o wysokość tych wypłat w tym wszystkim chodzi, choć trzeba przyznać, że w niektórych przypadkach są naprawdę szokujące. Prawdziwym problemem pokazanych wyżej przypadków jest fakt, że PZJ płacił osobom lub firmom zewnętrznym za rzeczy, które powinny być wykonywane przez etatowych pracowników Związku w ramach ich obowiązków pracowniczych!

Przejdźmy do kolejnej grupy związkowych płatności w 2024 roku.

Bardzo ciekawą pozycją jest 10 faktur od firmy PRELITE Sp. z o.o. z Poznania. Jeśli się nie mylę, umowę na świadczenie usługi zawarto w listopadzie 2023 roku. W jej wyniku firma PRELITE zaczęła świadczyć usługi polegające na doradztwie w zakresie strategii komunikowania się. Tak, tak, nie pomyliłem się wcale. W ten sposób są opisane świadczone usługi na wystawionych przez tą firmę 10 fakturach. Wartość każdej z tych faktur to 7 380 zł, czyli w 2024 roku Związek zapłacił za to doradztwo 73 800 zł.

Mówiąc szczerze, to mam duży problem ze zrozumieniem korzyści, jakie miałyby płynąć dla PZJ z tej umowy. Jakoś nie było widać w działaniach zarządu PZJ by od listopada 2023 roku jakość komunikacji ze środowiskiem członków tego organu związkowej władzy się poprawiła. Można więc wysnuć z tego wniosek, że skuteczność tego doradztwa była mierna i niewarta ani złotówki z wydanych tylko w 2024 roku przeszło 70 tysięcy zł.

Do tej samej grupy zaliczam również faktury wystawiane przez Kancelarię Prawniczą Zdanowicz i Wspólnicy Sp. z o.o. Sp. K. Abonament miesięczny na usługi prawne dla PZJ tej kancelarii kosztował nas 12 300 zł. Jak wynika z rejestru faktur, w 2024 roku Kancelaria Prawnicza Zdanowicz i Wspólnicy wystawiła 9 faktur na abonament oraz 2 faktury za usługi dodatkowe na kwoty 214,90 zł oraz 553,06 zł. Łącznie w ubiegłym roku na konto tej kancelarii przelano 111 467,96 zł.

I to wszystko, jak wykazała w swoich materiałach komisja rewizyjna, bez ogłoszenia konkursu na obsługę prawną PZJ, bez formalnej umowy, a jedynie na podstawie podpisanego przez Marcina Kamińskiego listu intencyjnego.

Co za to Związek otrzymał? Jeśli się nie mylę, to przedstawiciel tej kancelarii obecny był podczas zebrania zarządu w dniu 19 kwietnia 2023 roku, podczas którego podjęto uchwałę U/3629/04/Z/2023, którą z powodu niezgodności z obowiązującym prawem uchylił 15 lutego 2024 roku Minister Sportu i Turystyki Sławomir Nitras. Dlaczego przy obecności prawnika mającego realizować obsługę prawną PZJ doszło do podjęcia przez członków zarządu uchwały niezgodnej z prawem?

Być może powodem było to, że prezes i jego zarząd wiedzieli lepiej, a być może stało się tak, ponieważ Kancelaria Prawnicza Zdanowicz i Wspólnicy nie specjalizuje się w obsłudze prawnej stowarzyszeń.

Zasadne w tej sytuacji jest pytanie: dlaczego wobec tego PZJ rozpoczął z tą kancelarią wcale nietanią współpracę?

Nieco światła może rzuci na sprawę fakt, że pan Marek Norbert Zdanowicz jest członkiem rady fundacji w Milanowskiej Fundacji Na Rzecz Edukacji i Sportu oraz członkiem rady nadzorczej w Milanowskim Towarzystwie Oświatowym Sp. z o.o., jak również w EQUIKAM Sp. z o.o. . Prezesem zarządu we wszystkich tych podmiotach jest Marcin Kamiński.

Dotarcie do tych powiązań nie stanowi żadnego problemu, bo są to informacje jawne a zdobycie ich to kwestia spędzenia w internecie 5 – 10 minut.

Szkoda, że żaden z członków komisji rewizyjnej PZJ nie znalazł tyle czasu na sprawy związkowe.

Szeroki gest oraz krewni i znajomi królika

Lektura zawierającego 1860 pozycji zestawienia faktur pokazuje, że PZJ płacił wielu zewnętrznym wykonawcom i zawierał na ogół umowy z podmiotami niewyłanianymi na drodze rozpisanego wcześniej konkursu. O kancelarii prawniczej już pisałem.

Zorganizowana w lutym ubiegłego roku Gala miała być zapewne jedną ze „sztandarowych” pozycji na liście sukcesów członków ówczesnego zarządu PZJ. Umowę na „kompleksową realizację” tego wydarzenia podpisano dzień przed jego odbyciem z firmą TRAF-Zakłady Wzajemne Sp. z o.o. Fakturę do tej umowy na kwotę 354 945,59 zł wystawiono 13 marca 2024 roku.

Dziwnym zbiegiem okoliczności prezesem zarządu firmy TRAF był w tym czasie członek zarządu PZJ Dominik Nowacki. Kolejnym dziwnym zbiegiem okoliczności jest to, że PZJ podpisał z tą firmą wysoko płatny kontrakt bez ogłoszenia przetargu. Mało tego, „kompleksowa realizacja” okazała się jednak mało kompleksowa. W zestawieniu faktur odnalazłem 15 pozycji dotyczących Gali a łączna ich wartość to 499 005,85 zł.

Jakbyśmy nie liczyli, to różnica pomiędzy tymi kwotami do „kosmetycznych” nie należy.

Co zatem kryło się za pojęciem „kompleksowej realizacji” skoro PZJ pokrył w związku z Galą faktury za jej prowadzenie (M. Stroiński – powiązany z MTP i Cavaliada Tour – 4 920 zł), za opaski jej uczestników (PROMOBAY Brzozowski Kamaj Sp.j. z Poznania – 697,41 zł) i nawet za nasadki na mikrofony (Studio Plastyczne FX z Marek – 842,44 zł).

Zgodnie w zawartą 8 lutego 2024 roku umową „najmu obiektu na zorganizowanie imprezy

Gala PZJ 10.02.2024” Politechnika Warszawska miała otrzymać 36 900 zł. Na taką kwotę wystawiono też 30 stycznia 2024 roku fakturę. Jednak 15 lutego ubiegłego roku Politechnika Warszawska wystawiła drugą fakturę za „najem pomieszczeń” na kwotę 46 472,80 zł.

Za realizację wideo podczas trwającej jeden wieczór Gali firma Mounting Image Szymon Piestrzyński z Popówka wystawiła 19 lutego 2024 roku fakturę na kwotę 14 760,00 zł.

Ta sama firma realizowała „usługę fotograficzną” podczas styczniowej konferencji „Partnerstwo na medal” oraz 6 odcinków cyklu „Droga do Paryża”. Łącznie w zestawieniu faktur firma Mounting Image występuje 8 razy, co przyniosło jej 71 586,00 zł. Oczywiście nikt w PZJ nie zawracał sobie głowy takimi bzdurami jak wyłonienie wykonawcy takich zleceń na drodze konkursu czy wysłanie zapytań ofertowych do kilku podmiotów działających w danej branży.

Pomimo zatrudnienia w dziale marketingu biura PZJ dwóch osób, w tym jednej na stanowisku dyrektora (Zuzanna Gąsiorek), nasz Związek za „działania pr i promocyjne” zapłacił w 2024 roku firmie GOLDENWAVE Magdalena Komarek z Pszczyny osiem faktur na łączną kwotę 73 700 zł oraz zafundował pani Magdalenie wycieczkę do Paryża podczas Igrzysk Olimpijskich.

Osoba ta pasjonuje się budowaniem strategii marek oraz sportem, a w szczególności żeglarstwem. Swoją współpracę z PZJ rozpoczęła na rok przed IO Paryż 2024. Jej kontakt ze sportem jeździeckim był efektem pracy w zespole marketingu Cavaliady. Po ukończeniu studiów rozpoczęła pracę w Totalizatorze Sportowym, na Warszawskim Torze Wyścigów Konnych Służewiec jako kierownik działu marketingu i komunikacji gdzie wraz z zespołem współtworzyła od podstaw markę Warsaw Jumping, a także koordynowała działania związane z komunikacją i VIP Hospitality.

W PZJ koordynowała projekt „Droga do Paryża”, Galę PZJ oraz odpowiadała za lifting marki, zajmując się komunikacją i marketingiem w procesie przygotowań do IO (informacje zawarte na stronie https://peconference.pl/).

Bizancjum, czyli na bogato

Z czym kojarzy się przeciętnemu „zjadaczowi chleba” określenie „bizantyjski styl” sprawowania rządów? Najczęstszą odpowiedzią jest wszechobecny przepych i nieliczenie się z kosztami. Znający nieco lepiej historię naszej cywilizacji dorzucą do tego również skomplikowane zasady obowiązujące w systemie sprawowania władzy, co skutecznie utrudniało śledzenie przepływów pieniędzy.

Czy sposób, w jaki do 4 listopada prowadzony był PZJ spełnia powyższe kryteria?

Trudno chyba zaprzeczyć. To, co widać w opublikowanych w grudniu zestawieniach faktur i umów zdaje się sugerować, że sprawującym władze w PZJ członkowie Związku potrzebni byli tylko po to, by płacić swoje daniny, tworząc wraz z dotacjami budżet PZJ. Budżet, z którego, można odnieść takie wrażenie, korzystać mają przede wszystkim dzierżący władzę oraz wybrani przez nich „krewni i znajomi królika”.

Doskonałą ilustracją tej tezy jest temat zeszłorocznych zmagań olimpijskich.

Inauguracyjne przemowy na zakończenie NZD w maju 2023 roku zarówno nowego prezesa Marcina Kamińskiego, jak i nowego członka zarządu Dominika Nowackiego, po zakwalifikowaniu się drużyny w WKKW obiecywały walkę polskich jeźdźców o medale. Prezes medalową tezę podnosił jeszcze wielokrotnie, sugerując w swoich wystąpieniach czy to przed sejmową komisją, czy w KOWR, że to zawodnicy WKKW, w setną rocznicę paryskiego medalu ponownie przywiozą do kraju olimpijski krążek.

Kiedy do IO zakwalifikowały się jeszcze ekipy w ujeżdżeniu i w skokach, zarząd PZJ rozpoczął olimpijską fetę.

Jak było to nierealne, a nawet całkowicie oderwane od naszej rzeczywistości pokazało nam dosyć brutalnie życie podczas IO. Żenujący nepotyzm w umieszczeniu syna prezesa w składzie olimpijskiej drużyny WKKW wzbudził konsternację nie tylko w Polsce. Miejsca zajęte przez polskich jeźdźców, oczywiście poza wynikiem „zaimportowanej” w ostatniej chwili amazonki startującej w ujeżdżeniu, Sandry Sysojewej, zachwytu nie wzbudziły.

Ale co tam, realizując lifting marki PZJ wydano w lutym pół miliona zł na wielką fetę, nazwaną Galą PZJ.

Podczas samych igrzysk zarząd wynajął, pewnie dla swojej wygody, willę za bagatela 59 750,47 zł (koszt wynajmu i sprzątania). Wynajęto też barkę na wieczorny rejs po Sekwanie w poniedziałek 29 lipca 2024 roku. Czy motywem tego wieczoru miała być kolejną feta wieńcząca starty polskiej ekipy WKKW? Trudno dzisiaj powiedzieć. Faktem jest jednak, że impreza odbyła się po zakończeniu startów w WKKW, a zawodnicy ujeżdżenia startowali dopiero następnego dnia. Skoczkowie swoje starty rozpoczęli 1 sierpnia. Rejs po Sekwanie więc się odbył. Jak jednak wszyscy wiemy, powodów do fety zabrakło.

Katering na tej imprezie świadczyła libańska restauracja Loubnane, mieszcząca się w Paryżu przy ulicy Galande 29. Kosztowało to 26 829, 33 zł. Czy pokryło to również koszty wynajęcia barki? Na razie nie wiadomo.

Medali podczas IO Paryż 2024 nie udało się naszej ekipie zdobyć. Udało się za to zdobyć trzy mandaty, warte w sumie 971,24 zł. Oczywiście kwota ta jest stosunkowo mała przy pozostałych kosztach olimpijskiego startu. Czy jednak to nie kierowca powinien ponieść odpowiedzialność za swoje decyzje dotyczące szybkości jazdy? Jak widać w PZJ tak nie jest.

W większości stowarzyszeń i firm po podpisaniu umowy z zewnętrznym kontrahentem zamawiający płaci wykonawcy uzgodnioną w umowie kwotę.

O rozliczeniu z Politechniką Warszawską za wynajem pomieszczeń na lutową Galę PZJ już pisałem. Wartość umowy pokryła pierwsza faktura. Na kwotę 46 472,80 zł z drugiej faktury umowy w zestawieniu już nie ma.

Kolejny taki przypadek to umowa zawarta 12 stycznia 2024 roku z firmą Fine Art Film Tomasz Ciesielski z Wrocławia na realizację transmisji internetowej z konferencji „Partnerstwo na medal”. Wartość brutto tej umowy to 26 199 zł. Jej realizacja to 2 faktury za streaming w wysokości łącznej 27 782,70 zł. Proste liczenie pokazuje, że zapłacono o 1 583,70 zł więcej, niż wynikało to z zawartej umowy. To jednak nie wszystko. Firma Fine Art Film wystawiła kolejną fakturę na kwotę 6 796,68 zł za opracowanie nagrań wideo z tej konferencji. W zestawieniu umów nie znalazłem jednak śladu zamówienia tej usługi.

Dlaczego tak się działo?

Nikt nie popełnił większego błędu niż ten, który nic nie zrobił, ponieważ mógł zrobić tylko niewiele. Jedyne, co jest konieczne do triumfu zła, to to, aby dobrzy ludzie nic nie robili. – Edmund Burke (1729-1797)

Lektura zestawienia faktur i zawartych umów, opublikowana na internetowej stronie PZJ dostarcza jeszcze bardzo wiele przykładów szaleńczej rozrzutności starego zarządu. Mógłbym pisać o tym przez kilka następnych stron niniejszego tekstu.

By dobrze zrozumieć istotę problemu, powtórzę raz jeszcze, że nie o same kwoty poszczególnych wypłat chodzi. To może być problemem, ale tylko wtórnym. Podstawowym bowiem jest to, że umowy zawierano bez ogłoszenia konkursów. Trudno znaleźć jakikolwiek ślad, że przeprowadzono przed podpisaniem umowy lub zleceniem usługi rozeznania rynku.

Wystarczyło znalezienie się w kręgu krewnych i znajomych królika, czyli Cavaliady, MTP czy Toru wyścigów Konnych na Służewcu, by otrzymywać z PZJ zamówienia. Problemem jest fakturowanie przekraczające wartości z zawartych umów czy świadczenie usług bez zawarcia jakiejkolwiek umowy.

Ten sposób prowadzenia PZJ nie jest tym, czego oczekuje środowisko. Nie jest też tym, czego wymaga obowiązujące w Polsce prawo. O tym napiszę nieco więcej za chwilę.

Z pewnością wiele osób śledzących bieżące wydarzenia w naszym Związku zadaje sobie pytanie: jak mogło dojść do tej sytuacji?

W znalezieniu odpowiedzi pomaga ponownie irlandzki, 18-wieczny filozof Edmund Burke. Umieszczone powyżej dwa cytaty są kwintesencją właściwej odpowiedzi na pytanie: jak do tego wszystkiego doszło.

Prawda bowiem jest taka, że odpowiedzialność za to spada na nas wszystkich.

Oczywiście nie rozkłada się ona równo na barki każdego z nas. Są wśród nas ci, którzy powinni dźwignąć jej ciężar być może wraz z prawnymi konsekwencjami. Są i tacy, których przewiną jest brak samodzielnego myślenia, ignorancja czy też gnuśność i zaniechanie działania.

W pierwszej grupie znajdują się z pewnością wszyscy członkowie zarządu zasiadający w nim od zjazdu w Boszkowie we wrześniu 2021 roku oraz po NZD z roku 2023.

Zapewne zasadne jest pytanie, co robili w czasie tej kadencji członkowie komisji rewizyjnej PZJ?

No cóż, zaraz po Boszkowie udawali, że kwestia konfliktu interesów członków zarządu PZJ w myśl art 9, pkt. 3 ustawy o sporcie to nic nieznaczące zapisy, którymi nie należy się przejmować.

Po pewnym czasie z wielką energią gromadzili „haki” mające pomóc w pozbyciu się aktualnego wtedy prezesa Oskara Szrajera. Potem trzeba było znaleźć uzasadnienie dla złamania przez zarząd uchwalonych przez nich samych „Przepisów o osobach oficjalnych” i zamrożeniu stawek ekwiwalentów sędziowskich. Kolejnym zleceniem od grupy interesariuszy była pomoc w pozbyciu się prezesa Marcina Kamińskiego. Kiedy nie udało się w listopadzie ubiegłego roku posadzić w fotelu prezesa Patrycji Kaczorowskiej, komisja rewizyjna popadła w letarg, próbując tylko wystąpieniami Michała Pilkiewicza podważać prawidłowość wniosku delegatów o odwołanie zarządu i komisji rewizyjnej. Nie było kiedy sprawdzić zgodności płaconych kwot z podpisanymi umowami. Nie było też czasu na to, by sprawdzić powiązania pomiędzy kontrahentami zewnętrznymi a osobami z zarządu PZJ. No przecież doba ma tylko 24 godziny, tydzień tylko 7 dni a rok tylko 12 miesięcy. Gdyby tak ktoś zwiększył te liczby, to może członkowie komisji rewizyjnej daliby radę popracować dla PZJ …

Tymczasem po rezygnacjach złożonych podczas listopadowego NZD przez członka zarządu PZJ, Huberta Kierznowskiego oraz mającego być odwołanym podczas tego zjazdu prezesa Marcina Kamińskiego, wystąpienie Marcina Konarskiego skutecznie uniemożliwiło próbę rozliczenia obydwu panów z ich dokonań w czasie zasiadania w zarządzie PZJ.

W środę 15 stycznia 2025 roku z pracy w zarządzie PZJ zrezygnowała Patrycja Kaczorowska. Dzień później uczynił to Dominik Nowacki.

Czy w sytuacji, kiedy do NZD, który ma 8 kwietnia 2025 roku obradować nad odwołaniem członków zarządu i komisji rewizyjnej, a ze starego składu zarządu pozostała już tylko Kaja Koczurowska-Wawrzkiewicz, nie możemy już liczyć na oczyszczające Związek katharsis?

Choć wydaje się, że jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz, to warto jednak sięgnąć do niedalekiej wcale przeszłości. Tutaj powrócę do niedokończonego przeze mnie wątku o prawnych konsekwencjach.

Otóż w listopadzie 2018 roku funkcjonariusze CBA zatrzymali byłego wiceprezesa PZPS, dwóch działaczy tego związku i czterech przedsiębiorców, którzy realizowali zlecenia na rzecz PZPS. Sprawa dotyczyła rozgrywanych w 2014 roku w Polsce MŚ w piłce siatkowej.

Agenci CBA przeszukali nie tylko siedzibę PZPS, ale również mieszkania zatrzymanych, gdzie zabezpieczono dokumenty stanowiące dowody w sprawie. W wyniku przeprowadzonego śledztwa sporządzono akty oskarżenia dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i wyrządzenia związkowi szkody majątkowej.

Sąd wyznaczył w tej sprawie terminy mów końcowych na 14 marca i 4 kwietnia 2025 roku.

Jak widać sprawiedliwość choć niespiesznie, bo po 11 latach, dotarła jednak do polskiego związku sportowego. Wcześniejsze rezygnacje w zarządzie PZJ zabezpieczą pewnie rezygnujących przed pytaniami delegatów. Przed sprawiedliwością jednak niekoniecznie ….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Google reCAPTCHA. Przeczytaj więcej o polityce prywatności oraz warunkach korzystania z usług.