Krajobraz przed bitwą

Kiedy 8 września 1970 roku pojawił się kinach kolejny film w reżyserii Andrzeja Wajdy pt „Krajobraz po bitwie”, wielu widzów, a zwłaszcza ci, co przeżyli piekło niemieckich obozów koncentracyjnych, obraziło się na głośnego reżysera. Powodem było pokazanie, że trauma nabyta przez byłych więźniów w niemieckim obozie, siedzi w nich pomimo wyzwolenia.

Widzę sporo analogii treści tego filmu do sytuacji, w jakiej znalazło się środowisko polskiego jeździectwa sportowego. Czy trauma związana z tym, co się stało w obecnej kadencji, jest zagnieżdżona w umysłach delegatów tak mocno, że nie będą się w stanie uwolnić od niej w poniedziałek 4 listopada?

Stanisław Janicki, pisarz, dziennikarz, scenarzysta, krytyk filmowy i historyk kina tamtej epoki tak kiedyś powiedział o filmie Andrzeja Wajdy:

Kiedy Roman Bratny wymyślił tytuł „Krajobraz po bitwie”, oczy mi się otworzyły; to jest przecież nie tylko dobry tytuł, ale i klucz do filmu. Przed krajobrazem stoi się i spokojnie mu przygląda. Kto ma oko – zobaczy to, co trzeba, a kto oka nie ma – niech nie patrzy…”

Spójrzmy więc razem, ale tym razem „przed bitwą”, jaka rozegra się na kolejnym Nadzwyczajnym Zjeździe Delegatów PZJ, na ten jeździecki krajobraz.

Co tak naprawdę w nim widać?

Widać, że od zjazdu w Boszkowie członkowie zarządu wyrzucili już jednego prezesa i teraz usiłują zrobić to po raz drugi. Najpierw z fotelem prezesa musiał pożegnać się Oskar Szrajer. W poniedziałek delegaci decydować będą czy to samo spotka jego następcę – Marcina Kamińskiego.

Znamienne jest to, że w pierwszym i drugim przypadku zarzuty stawiane są wyłącznie prezesowi, a pozostali członkowie zarządu przedstawiani są jako „wzór cnót wszelakich oraz dziewiczej niewinności”.

Co istotne, Marcin Kamiński wolą członków zarządu z wyłączeniem prezesa Szrajera i Patrycji Kaczorowskiej, 3 sierpnia 2022 roku został zatrudniony w PZJ na stanowisku dyrektora zarządzającego i dyrektora biura Związku. Umowa zawarta została na jeden rok, do 31 sierpnia 2023 roku.

Jak jednak widać, została ona przedłużona. Próżno by jednak szukać śladu informacji o tym w sprawozdaniach zarządu lub jego uchwałach, które dostępne są na internetowej stronie PZJ.

Pani Patrycja Kaczorowska wielokrotnie mówiła w trakcie ostatnich dni, że w przypadku Marcina Kamińskiego źródłem wszystkich problemów i poczynionych prezesowi zarzutów jest fakt, że połączył on role i funkcje dyrektora zarządzającego z obowiązkami prezesa zarządu.

Patrząc na to z perspektywy osi czasu, widać jak kuriozalny jest ten nasz „jeździecki krajobraz”.

Najpierw członkowie zarządu sadzają na dyrektorskim stołku Marcina Kamińskiego by nieco później zaoferować mu kolejny stołek, tym razem prezesa Związku.

Dzisiaj te same osoby postanowiły pozbyć się Marcina Kamińskiego, bo dzięki zasiadaniu na dwóch stołkach stał się dla PZJ „diabłem wcielonym i źródłem wszelkiego zła”.

Kiedy podczas poprzedniego NZD, już po wybraniu Marcina Kamińskiego prezesem Związku, delegat z dolnośląskiego, Jacek Tokarski, zwrócił zebranym uwagę, że łączenie stanowisk prezesa i dyrektora to nie jest dobry pomysł, członkowie zarządu potraktowali go jak osobę „nawiedzoną”.

Dzisiaj ten głos „nawiedzonego” ma stanowić wytłumaczenie i alibi dla czwórki członków zarządu oraz świadczyć o braku ich odpowiedzialności za zło czynione wyłącznie przez Marcina Kamińskiego.

Czy jakikolwiek rozsądnie myślący obserwator naszego krajobrazu jest w stanie uwierzyć w tak kuriozalnie naiwne tłumaczenie? Ja tego nie kupuję.

Patrzmy jednak w ten krajobraz dalej. Widzimy w nim, jak internetowe spotkanie ze środowiskiem kandydata na prezesa Tomasza Siergieja moderowane jest przez … Patrycję Kaczorowską!

Najgorsze w tym jest to, że nie widziała ona w tym nic niestosownego. No przecież nic się nie stało. Nic się nie stało, choć Oskar Szrajer zrządzeniem dziwnego losu nie mógł na tym spotkaniu zgłosić się do dyskusji ani napisać czegokolwiek na czacie. A kiedy zalogował się na konto brata, to pani Patrycja, przez jakiś dziwny i niewytłumaczalny sposób, całkiem „przez niechcący” wyłączyła mu mikrofon w trakcie drugiej wypowiedzi!

Drodzy delegaci, podczas poniedziałkowego NZD będziecie musieli podjąć kilka niezwykle istotnych dla naszej wspólnej przyszłości decyzji. Jeśli jedną z nich będzie odwołanie prezesa Marcina Kamińskiego, to konsekwencją tego będzie konieczność wybrania nowego prezesa.

Nie podpowiem Wam na kogo macie głosować. Musicie sami dokonać takich wyborów, żeby w zgodzie z własnym sumieniem bez obrzydzenia spojrzeć w swoje odbicie w lustrze.

W mojej opinii wiemy jakim prezesem będzie Patrycja Kaczorowska. Tu niespodzianki nie będzie. Będzie kontynuacja wszystkiego, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory. Prezesura ta będzie gwarantem utrzymania wpływów w Związku tej grupy, która wpływy te zdobyła w Boszkowie. Środowisko będzie dalej karmione „transparentnością reglamentowaną”, tak jak ma to miejsce do tej pory. Publikowane będą tylko te informacje i kwoty rozliczeń finansowych, które będą służyły tym, którzy uważają, że mają do wszystkiego prawo. Bo są faktycznymi właścicielami PZJ i żaden „durny delegat” im tej władzy nie odbierze.

Tak na marginesie, w ramach ilustracji, o co mi chodzi: dlaczego do dzisiaj nie można znaleźć na internetowej stronie PZJ informacji lub uchwały zarządu o zatrudnieniu w biurze Związku Patrycji Kaczorowskiej na etacie dyrektora ds. sportu powszechnego?

Czy Tomasz Siergiej będzie lepszym niż Patrycja Kaczorowska prezesem? Czy da nam to, co obiecywał przed wyborem?

Nie znam odpowiedzi na te pytania. Nie mogę więc nikomu gwarantować, że życie przyniesie w tej kwestii pozytywne odpowiedzi.

Wiem wszakże jedno: ta kandydatura niesie za sobą nadzieję, że tak się stać może.

Tak więc szanowni delegaci, w poniedziałek staniecie przed możliwością wyboru pomiędzy pewnością zabetonowania PZJ w dotychczasowym układzie lub wyborem nadziei na zmianę.

Innych opcji nie ma i nie będzie …

PS

Już po napisaniu tego tekstu, na internetowej stronie Związku pojawiły się materiały Komisji Rewizyjnej. Lektura dokumentu Komentarz i uwagi do wykonania budżetu PZJ za IX miesięcy 2024 przyprawiła mnie o prawdziwe przerażenie! Zapisy, zwłaszcza od strony 12 to świadectwo szaleństwa, którego kontynuację proponuje nam Patrycja Kaczorowska.

Szczerze mówiąc, nie umiem się z tym szaleństwem pogodzić ….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Google reCAPTCHA. Przeczytaj więcej o polityce prywatności oraz warunkach korzystania z usług.