Czy to już zmierzch olimpijskiej idei?

Czym jest dzisiaj idea olimpizmu? Czy ma ona jeszcze w XXI wieku rację bytu? Czy dzisiejszy ruch olimpijski to ten sam, który tworzył w 1896 roku baron Pierre de Coubertin?

By znaleźć odpowiedzi na te pytania przyjrzyjmy się „korzeniom” tego ruchu.

Punktem odniesienia dla Pierre’a de Coubertina były starożytne Igrzyska rozgrywane co 4 lata w Olimpi leżącej w krainie Elida na półwyspie Peloponez w Grecji. Dokładnej daty rozegrania pierwszej takiej imprezy nie sposób dzisiaj ustalić, ale pierwsze udokumentowane igrzyska ku czci Zeusa odbyły się tam w 776 roku p.n.e. Kolejne rozgrywano co 4 lata ustanawiając na 2 miesiące przed każdym wydarzeniem „pokój boży”, czyli zawieszano wszelkie konflikty zbrojne.

Ostatnie starożytne Igrzyska rozegrano w 393 roku n.e. Potem cesarz Teodozjusz I Wielki zakazał organizacji tej „pogańskiej” imprezy i zakończył okres 1169 lat, kiedy w czteroletnim cyklu wyciszał się wojenny zgiełk i brzęk oręża.

No cóż, pochwała tężyzny fizycznej i radości życia pozostawały w zbyt jawnej sprzeczności z chrześcijańską doktryną umartwiania się, ascezy oraz pokuty za ciężar grzechu pierworodnego.

Na wskrzeszenie tej zdawałoby się pięknej idei musieliśmy poczekać aż 1503 lata!
Ponowne rozpalenie znicza olimpijskiego poprzedziły jednak znamienne wydarzenia.
W dniach od 6 do 15 kwietnia 1896 roku, w Atenach, król Grecji Jerzy otworzył Igrzyska I Olimpiady, dając tym samym początek ery nowożytnej rozgrywania Igrzysk Olimpijskich w międzynarodowym wydaniu.

Było to oczywiste nawiązanie do tradycji antycznych igrzysk olimpijskich. Myślę jednak, że by lepiej zrozumie jak do tego doszło, warto poświęcić chwilkę na poznanie tła tamtych wydarzeń.


Wiek IXX był nieco nietypowy. Za jego początek przyjęto bowiem wydarzenie, jakie przetoczyło się przez Europę u schyłku poprzedniego stulecia – Wielką Rewolucję Francuską (1789 – 1799). Jego końcem był wybuch I WŚ (1914 – 1918), a więc wydarzenie z kolejnego stulecia.

Najkrócej mówiąc spuścizną Rewolucji Francuskiej dla ówczesnego świata był upadek ustroju feudalnego. Uwolniony w poprzednim wieku przez oświecenie rozwój nauk znalazł w końcu podatny grunt, żeby przynieść ówczesnym burzliwy rozwój technologii – nastał wiek pary i elektryczności oraz tworzenia nowych i śmiałych idei.
Nowe zdobycze człowieka zdawały czynić go „równego bogom”.

W takich „wzniosłych” nastrojach coraz częściej szukano inspiracji w klasycznych wzorcach kultury antycznej.
Na tej fali w 1833 roku powstało w Szwecji Towarzystwo Olimpijskie. Po roku, z jego inicjatywy zorganizowano w Ramlösa w Szwecji Igrzyska Skandynawskie (14 lipca 1834 roku). Miał to być hołd złożony antycznej idei olimpizmu.

I tutaj mała ciekawostka. Program tej imprezy przewidywał rywalizację tylko szwedzkich zawodników w biegach, skoku wzwyż, zapasach, wspinaniu się po linie i maszcie, ćwiczeniach zręcznościowych oraz, uwaga: konie miały również swój udział w tym wydarzeniu. Rozegrano bowiem konkurs w skoku przez żywego konia!

Szwedzi rozegrali jeszcze jedną edycje tych zawodów.

Kolejny krok w kierunku wznowienia starożytnych igrzysko zrobił grecki filantrop i weteran wojen z Turkami o niepodległość Grecji, Evangelos Zappas. Sfinansował on trzykrotne rozegranie w latach 1859, 1870 i 1875 „olimpijskich zawodów gimnastycznych”, w których startowali wyłącznie greccy atleci.

W takich „okolicznościach przyrody” francuski arystokrata, historyk i pedagog, Pierre de Fredy, baron de Coubertin, zwołał w czerwcu 1894 roku w Paryżu, Międzynarodowy Kongres dla Wskrzeszenia Igrzysk Olimpijskich. Wzięło w nim udział 79 delegatów i 2000 zaproszonych gości. Podczas obrad, 23 czerwca 1894 roku powołano do życia Igrzyska Olimpijskie ery nowożytnej. By zabezpieczyć właściwą organizację tego wydarzenia powołano Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl). W jego składzie znalazło się 15 przedstawicieli 12 krajów biorących udział w posiedzeniu. Pierwszym prezesem MKOl został wybrany Dimitrios Wikielas z Grecji. Dzięki jego zabiegom pierwsze igrzyska w 1896 roku rozegrano w Atenach, a nie, jak początkowo zakładano, w 1900 roku w Paryżu.

Kolejną ciekawostką jest to, że w początkowych ustaleniach igrzyska miały być rozgrywane co 2, a nie jak w przypadku igrzysk antycznych, co 4 lata. Jednak dopiero po 1928 roku i rozegraniu Zimowych IO w Chamonix udało się to osiągnąć.

Chyba najbardziej oczywistym dla wszystkich symbolem IO i ruchu olimpijskiego jest zaprojektowana przez Pierre’a de Coubertin olimpijska flaga. Pięć kolorowych kół splecionych ze sobą w 2 szeregach na białym tle symbolizować ma 5 kontynentów. Zaprezentowano ją w 1914 roku na V Kongresie MKOl. Inspiracją dla jej twórcy był fakt, że 2 lata wcześniej, podczas IO Sztokholm 1912 po raz pierwszy na starcie stanęli sportowcy ze wszystkich 5 kontynentów Ziemi.

Kolejny symbol to motto ogólne wszystkich IO, łacińskie: Citius Altius Fortius (Szybciej, Wyżej, Mocniej). Według jego pomysłodawcy, francuskiego dominikanina, teologa, pisarza i pedagoga, Henri Didona, ma ono symbolizować nie tyle walkę z przeciwnikiem a bardziej walkę olimpijczyków z własnymi ograniczeniami i pokonywanie własnych barier.

I w końcu trzeci z wielkich symboli – olimpijski ogień płonący w trakcie trwania sportowej rywalizacji w olimpijskim zniczu. W czasach antycznych zapalano go na ołtarzach poświęconych Zeusowi, Herze i Hestii skupiając zwierciadłem promienie słoneczne. Było to nawiązanie do mitu o Prometeuszu, który dla człowieka wykradł bogom ogień. Płonienie symbolizowały czystość, prawdę, światło i wiedzę.

Tak oto współczesny ruch olimpijski rodził się u schyłku IXX wieku w atmosferze kultu dla szlachetności nie tylko samej rywalizacji sportowej, ale również szlachetności motywów jej podejmowania, kultu ludzkiego ciała oraz poszanowania dla pokoju.
Od jego zarania do końca wieku XX zdecydowana większość sportowców świata traktowała IO jako najważniejsze zawody sportowe. Złoty medal olimpijski, czy w ogóle medal, jawił się dla nich najcenniejszym i najbardziej wyczekiwanym trofeum.
W 4-letnim interwale letnich IO z powodu trwania I WŚ nie rozegrano tych z 1916 roku, kiedy gospodarzem miał Berlin. II WŚ wyłączyła te, które miały być rozegrane w 1940 roku w Helsinkach i w 1944 roku w Londynie.

Latem przyszłego roku mają się odbyć letnie IO Paryż 2024. Ich mottem jest Made for sharing, co można przetłumaczyć na stworzone do udostępniania lub jako stworzone do dzielenia.

Zastanawiam się jednak czym tak naprawdę che się z nami podzielić MKOl?

W poprzednich IO Tokio 2020 wprowadzono nowe konkurencje. Z grupy tej koszykówka 3 x 3, skateboarding, wspinaczka sportowa oraz surfing, które będą rozgrywane również w Paryżu.
Dwie pierwsze konkurencje to realizacja przez MKOL koncepcji wspierania sportu miejskiego i promowanie konkurencji skierowanych do młodzieży, które są integrujące, angażujące i mogą być uprawiane poza konwencjonalnymi miejscami, gdzie do tej pory sport uprawiano. Można by powiedzieć, że MKOl promuje „sport plebejski”.
W lekkiej atletyce wypadł z olimpijskiego programu chód na 50 km. Zastąpi go w Paryżu nowa konkurencja: drużynowy chód mieszany na 35 km, w której w jednym zespole startować będą kobiety i mężczyźni.

W żeglarskiej klasie 470 zrezygnowano z oddzielnych wyścigów dla kobiet i mężczyzn wprowadzając regaty w obsadach mieszanych. W boksie jedną z męskich kategorii wagowych zajęła inna – kobieca.

To realizacja programu równych parytetów dla obydwu płci. Jednakże pomimo tego programu, nie uda się w Paryżu osiągnąć „totalnej równości” dla obydwu płci. W konkurencjach „artystycznych” w dalszym ciągu będzie spora przewaga kobiet. Mężczyźni zrekompensują ją z niewielką nawiązką sportami walki, piłką nożną oraz piłką wodną.

Na szczęście jeździectwo jest tą konkurencją, w której jeszcze tego problemu nie mamy. Tutaj kobiety i mężczyźni rywalizują w tym samym konkursie na całkowicie równych prawach. Po prostu bez rozróżniania na płeć wygrywa jeździec tego dnia lepszy.

W Paryżu w olimpijskim programie pojawi się jako sportowa konkurencja breakdance. Tak, breakdance jako konkurencja sportowa!

Rywalizacja sportowa w surfingu podczas IO Paryż 2024 rozegrana będzie nie w Paryżu (no bo gdzie tam znaleźć odpowiednie fale?), a w Teahupo’o – niewielkiej miejscowości położonej na Tahiti, największej wyspie Polinezji Francuskiej, słynącej z ogromnych fal. Oddalonej jednak od Paryża o 15 700 kilometrów, 22 godziny lotu samolotem i z 12 godzinną różnicą czasu.
Tym samym po raz drugi w historii nowożytnych igrzysk sportowa rywalizacja będzie rozgrywana jednocześnie na dwóch kontynentach.

Po raz pierwszy miało to miejsce w 1956 roku. Główną areną igrzysk było wtedy Melbourne w Australii. I tutaj kolejna ciekawostka, zmagania jeźdźców, z powodu skomplikowanych i rygorystycznych australijskich przepisów weterynaryjnych odbyły się w Sztokholmie w Szwecji.

Wydaje mi się, że na „kryształowym” wizerunku ruchu olimpijskiego pojawiały się jednak pewne „rysy”. Letnie IO rozegrane w 1936 roku w Berlinie trudno pogodzić z symboliką olimpijską. Hitlerowskie Niemcy wykorzystały imprezę jako swoją propagandową tubę. Wszechobecne swastyki i mundury niemieckich formacji wojskowych i paramilitarnych przyćmiły i flagę olimpijską i pokojowe przesłanie ruchu olimpijskiego.
Niestety, odbyło się to przy milczącej aprobacie MKOl.
W roku 1956 dopuszczono do olimpijskiej rywalizacji sportowców z Wielkiej Brytanii, Francji i Izraela, czyli państw, które wspólnie zaatakowały Egipt. Nie było również problemu ze startem zawodników z ZSRR, pomimo tego, że kraj ten krwawo stłumił wtedy antysowieckie powstanie w Budapeszcie.
W roku 1980 zbrojna interwencja ZSRR w Afganistanie nie była problemem dla MKOl. Letnie IO rozegrano w stolicy agresora, w Moskwie.
Wiek XXI przyniósł MKOl kolejną „wpadkę”. Zbrojna aneksja Krymu przez Rosję znowu nie była przeszkodą, by w kraju agresora rozegrać zimowe IO Soczi 2014.

Jak wszyscy doskonale pamiętamy, w lutym ubiegłego roku imperialistyczne ambicje obecnego „cara” Rosji – Władymira Putina, osiągnęły kolejny poziom: Rosja zbrojnie zaatakowała Ukrainę.

Choć tym razem MKOl stosunkowo szybko włączył się w akcję potępienia tej agresji i wykluczył rosyjskich oraz białoruskich sportowców z międzynarodowej rywalizacji.
W tym roku jednak zaczęła działać w MKOl swoista teoria względności. Szef tej organizacji, Thomas Bach, zapowiedział w styczniu, że ruch olimpijski bada drogę kwalifikacji i ewentualnego występu sportowców z tych krajów w przyszłorocznych igrzyskach. Jako argument podał to, że zawodnicy nie mogą ponosić odpowiedzialności za działania podejmowane przez przywódców państw.
Azjatycki Komitet Olimpijski udostępnił swój kalendarz zawodnikom z Rosji i Białorusi, tak by mogli zdobywać olimpijskie kwalifikacje. Thomas Bach kilka dni temu potwierdził stanowisko MKOl w tej sprawie.

Pięknie. Doprawdy pięknie!

Spotkało się to na ogół z dezaprobatą i już 35 narodowych Komitetów Olimpijskich grodzi MKOL bojkotem Letnich IO Paryż 2024 w przypadku pojawienia na listach startowych zawodników z Rosji i Białorusi.

Historia pokazuje jednak, że bojkot igrzysk nie odnosi żadnego skutku. MKOl nie zwraca na to żadnej uwagi. Po raz pierwszy doszło do takiego rozwiązania w 1956 roku. Kolejne były w 1976, 1980 i 1984 roku.
Do tej pory MKOl wykluczył z igrzysk tylko jedno państwo – RPA, za stosowanie rasizmu. Dziwne, ale w 1936 roku nie widziano rasizmu w hitlerowskich Niemczech.

Jak to wszystko się ma do ideałów z kongresu założycielskiego MKOl z roku 1894 roku?

Wydaje mi się, że dzisiejszy MKOl już dawno odszedł od tych priorytetów. To już nie jest stowarzyszenie „dżentelmenów” zauroczonych szlachetnymi ideałami kultury antycznej.

Dzisiejszy MKOl to międzynarodowa korporacja, która nad idee czystości i szlachetności rywalizacji sportowej przedkłada rachunek ekonomiczny i przede wszystkim zysk.
Organizacja ta utrzymuje się głównie ze sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych. W olimpijskim cyklu, potężna kwota zasila kasę MKOl, tworząc jego 60 – 75% dochodów. Tylko w 2021 roku z tytułu praw do transmisji telewizyjnych z IO Tokio 2020 wpłynęło do ich kasy 3 107 680 000 USD, co stanowiło 74,67% przychodu rocznego. Kwota robi wrażenie, prawda?

MKOl będzie więc robił wszystko, żeby źródełko nie wyschło. Żeby z każdymi kolejnymi igrzyskami nominał pozycji w przychodach „Television broadcasting rights” był jak najwyższy.

Z tego powodu nie będą się liczyły żadne „wydumanie” względy moralne, żadne nawiązywanie do antycznej tradycji czy kultury. Dzisiaj w MKOl na ołtarzach próżno by szukać Zeusa, Hery czy Hestii lub jakiegokolwiek innego boga. Ich miejsce zajął ZYSK.
To dla niego na poważnie rozważano w MKOl wprowadzenie do olimpijskiego programu w przyszłym roku e-sportu. Na szczęście w Paryżu jeszcze tego nie będzie.

Dlatego sądzę, że zmianę stanowiska MKOl w sprawie startu w Paryżu w roku przyszłym zawodników z Rosji i Białorusi mogą osiągnąć jedynie wielcy sponsorzy (jak choćby Coca-Cola, Samsung, Visa i Intel) i przede wszystkim stacje telewizyjne. Wycofanie się z finansowania igrzysk przez gigantów i zapowiedź rezygnacji z wykupu praw do transmisji igrzysk mogą jako jedyne przemówić nie tyle do sumienia czy rozsądku MKOl (bo one nie istnieją) a do „kieszeni” tej organizacji.

Zastanawiam się w tej sytuacji jak długo jeszcze Igrzyska Olimpijskie będą apoteozą kultury fizycznej atletów walczących na olimpijskiej arenie? Czy może „sportowcem” jutra okaże się pozbawiony mięśni cherlawiec biegły w szybkim klikaniu na klawiaturze czy chełpiący się niezwykłą sprawnością kciuków?

W moim odczuciu odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: olimpijskiej idei w rozumieniu tych wzorców, którymi kierował się baron Pierre de Coubertin już w MKOl nie ma. W pogoni za zyskiem rozmienioną ją na drobne.

A Wy co o tym myślicie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Google reCAPTCHA. Przeczytaj więcej o polityce prywatności oraz warunkach korzystania z usług.