Budujmy Arkę przed potopem, czyli podpatrując innych

„Jeździectwo jest zagrożone, ponieważ od 2018 roku zamknięto 250 szkół jeździeckich” – to kluczowe ustalenia ogłoszone w dniu 2 marca tego roku na National Equine Forum 2023, podczas sesji poświęconej szansom i wyzwaniom dla przyszłości sektora jeździeckiego w Wielkiej Brytanii.

Źródło: NationalEquineForum

British Horse Society (BHS) – to największa brytyjska jeździecka organizacja charytatywna, która chroni i promuje interesy wszystkich koni oraz tych, którzy się nimi opiekują. Jej dyrektor generalny, James Hick podczas National Equine Forum 2023 powiedział:

Myślę, że wszyscy możemy uznać, że szkoły jeździeckie są siłą napędową jeździectwa. Mając to na uwadze, czy powinniśmy się martwić, że jazda konna jest zagrożona? BHS przeprowadziło badania, aby zrozumieć, jak zmienia się krajobraz jazdy rekreacyjnej.


Jak powiedział Hick, BHS zwróciło się do wszystkich władz lokalnych w Anglii, Szkocji i Walii z pytaniem, ile gospodarstw posiadających konie zgłaszało problemy. Po uzyskaniu niemal 100 % odpowiedzi okazało się, że zaobserwowano 15% spadek liczby szkół jeździeckich. Oznacza to 250 szkół jeździeckich mniej w stosunku do danych z roku 2018. Daje to według BHS zaledwie 1 497 szkół jeździeckich w Wielkiej Brytanii, co oznacza o 1 500 000 mniej lekcji jazdy konnej.
„Kiedy się nad tym zastanowić, oznacza to dla potencjalnych jeźdźców 1,5 miliona mniej okazji dla dzieci lub dorosłych, aby budować miłość do koni i doświadczać korzyści płynących z jazdy konnej. To skrajny spadek, który jest bardzo niepokojący” – kontynuował James Hick
Według dyrektora generalnego BHS istnieje jednak pozytywna strona tej sytuacji: popyt na usługi szkół jeździeckich nigdy nie był w Wielkiej Brytanii silniejszy. Według danych BHS większość szkółek posiada listy oczekujących na wolne miejsca.
Zasadnym wydaje się w tej sytuacji pytanie skąd ten alarmistyczny ton? A może to jest tak, że spadek ilości szkółek jeździeckich jest tylko przejściowy i nie nie to wpływu ogólną kondycję brytyjskiego jeździectwa?
Pan Hick tak to wyjaśnia:

Najczęstszą przyczyną jest to, że właściciele szkół jeździeckich przechodzą na emeryturę lub kryzys kadrowy uniemożliwia im rekrutację wystarczającej do prowadzenia ośrodków liczby pracowników.


Warto w tym momencie wspomnieć o tym, że BHS widząc rodzący się problem znacznie wcześniej, bo już rok temu, wystąpiło z ciekawą inicjatywą, dzięki której uruchomiono duży fundusz, przeznaczony na zwiększenie umiejętności brytyjskich pracowników stajni i ośrodków jeździeckich.
Program oferuje stypendia szkoleniowe dla osób, które ukończyły pierwszy etap szkolenia BHS. Dzięki temu umożliwia to przejście do drugiego i trzeciego etapu, co, jak ma nadzieję BHS, wypełni lukę w umiejętnościach i poprawi sytuację pracowników oraz pracodawców sektora jeździeckiego.
„Z naszej perspektywy i naszych zatwierdzonych szkół jeździeckich, mamy do czynienia z kryzysem kompetencji w branży jeździeckiej. Oznacza to, że w naszym sektorze na wszystkich poziomach stale rośnie niedobór kompetentnych pracowników.” – tak rok temu mówił James Hick
Przed rokiem BHS przeprowadziło pod koniec stycznia ankietę, na którą odpowiedziało 170 pracodawców z branży. Okazało się, że ponad połowa wakatów na kluczowych dla prowadzenia biznesu końskiego stanowiskach, które pracodawcy zgłaszali w ubiegłym roku, oferując średnią pensję w wysokości 24 000 funtów, pozostała niewypełniona. Wakaty dotyczyły trenerów oraz stajennych.
W drugiej ankiecie BHS zwróciło się więc do 160 pracowników ośrodków jeździeckich z pytaniem czego szukają u swojego pracodawcy.
Porównanie wyników obydwu ankiet pokazało istotne niezgodności.
Pracodawcy oczekiwali od pracowników doświadczenia w branży, długich godzin pracy oraz pracy w weekendy i wieczory. A trzeba pamiętać, że to ciężka praca fizyczna.
Pracownicy sektora stwierdzili, że szukają czegoś innego. Szukają rozwoju osobistego, kontroli swoich godzin pracy i wcześniejszej wiedzy, kiedy będą pracować oraz korzyści związanych z zatrudnieniem. Z udzielonych odpowiedzi wynikało, że często równowaga między życiem zawodowym a prywatnym jest ważniejsza niż kwestia wynagrodzenia.
Efektem analizy wyników obydwu ankiet przeprowadzonej przez BHS było opracowanie wspomnianego wcześniej programu i uruchomienie specjalnego funduszu.

Mamy wielką nadzieję, że nasza inicjatywa przyciągnie do tego sektora więcej profesjonalnych stajennych i trenerów. Mamy nadzieję, że będziemy ją kontynuować w nadchodzących latach. Praca w tej branży może być pracą na całe życie. Ukończenie naszego etapu drugiego lub trzeciego, daje wybitne szanse na zatrudnienie w całym sektorze. Pozwala to na wiele życiowych wyborów. Nasza inicjatywa daje potencjał zarobkowy, pomaga ludziom w długiej karierze i zatrudnieniu przez dobrych pracodawców.

mówił rok temu dyrektor generalny BHS.

Wygląda jednak na to, że z pewnością cenne ubiegłoroczne działanie BHS nie do końca przyniosło oczekiwane efekty. Odpływ merytorycznie przygotowanych do swoich obowiązków pracowników sektora jeździeckiego w dalszym ciągu pozostaje w Wielkiej Brytanii problemem.
Być może jednak 1 rok, to zbyt mały przedział czasu by program BHS zaczął przynosić wymierne korzyści.
Jak powiedział James Hick, zmiana obserwowanego trendu wymaga tego, że priorytetem musi być dalsze rozwiązywanie problemów związanych z siłą roboczą w ośrodkach jeździeckich. Do tej pory BHS złożyło 1400 wniosków o dotację edukacyjną zgodnie z ogłoszonym na zeszłorocznym forum programem.
Ale nie tylko.
„Musimy zjednoczyć się jako branża, aby promować korzyści płynące z jazdy konnej w ujęciu holistycznym, przede wszystkim wśród osób, które nie jeżdżą konno. Wierzę, że jazda konna jest zagrożona i naszym obowiązkiem jest współpracować i przewodzić trwającej transformacji.” powiedział podczas National Equine Forum 2023 dyrektor generalny BHS.
Podczas tegorocznej dyskusji panelowej minister Lord Defra Benyon (został mianowany ministrem stanu w Departamencie Środowiska, Żywności i Spraw Wiejskich w dniu 30 października 2022 r.) został zapytany o możliwość wprowadzenia ulgi w stawkach biznesowych dla szkółek jeździeckich, które zostały mocno dotknięte ogromnymi podwyżkami.

Będę się przyglądał wszystkim aspektom, aby odwrócić tę dość szokującą statystykę. Nastąpiło pewne obniżenie stóp procentowych z powodu Covid, ale myślę, że to bardziej majstrowanie przy problemie. Jeśli istnieje program, który można by dostosować i uzgodnić ze Skarbem Państwa, może uda się coś osiągnąć. Nie mogę jednak na tym etapie powiedzieć żadnych konkretów. Takie rzeczy zdarzają się w budżetach. Zapewniam, że jesteśmy wyczuleni na problem i jeśli są jakieś sprytne rozwiązania, które możemy zastosować, to postaram się to zrobić.

zapewnił Lord Benyon


Claire Williams, dyrektor wykonawcza British Equestrian Trade Association (BETA) – organizacji, która reprezentuje producentów, hurtowników i sprzedawców detalicznych towarów i innych firm związanych z rynkiem jeździeckim, jednej z 16 organizacji wchodzących w skład Brytyjskiej Federacji Jeździeckiej, ujawniła wstępne wyniki krajowego badania jeździeckiego BETA 2022/23. Badania te przeprowadzane są co cztery do pięciu lat w celu oceny trendów w branży, określeniu ilości koni i wydatków z tym związanych.
Jak wynika z pierwszej z trzech faz badań widać niewielki wzrost uczestnictwa w jazdach konnych:
• 3,2 mln, czyli 4,8% populacji, jeździło konno w ciągu ostatnich 12 miesięcy, w porównaniu z 4,7% w 2018 r. i 4,3% w 2014 r.
• Ponadto nastąpił nieznaczny spadek liczby gospodarstw domowych odpowiedzialnych za codzienną opiekę nad końmi; z 1,4% do 1,2%, pozostawiając 331 000 takich gospodarstw.
• Nieznacznie wzrosła liczba „regularnych” jeźdźców, którzy jeżdżą co najmniej raz w miesiącu: z 1,8 mln do 1,82 mln, z czego 26% jeździ co najmniej raz w tygodniu.

Kolejne wyniki mówią, że spośród około 6 milionów osób, które jeździły, ale teraz tego nie robią, głównym czynnikiem tego zaniechania jest kwestia wzrostu kosztów. W przypadku osób w wieku od 35 do 64 lat, dochodzi jeszcze czynnik „zmiany stylu życia” .

Ale więcej niż jeden na dwóch, którzy zrezygnowali z jazdy konnej deklaruje zainteresowanie powrotem do niej. Namawianie do ponownej jazdy byłych jeźdźców jest zwykle łatwiejsze niż przyciąganie nowych ludzi. Jednak trudniejsze do pokonania są dwie najczęstsze bariery, takie jak koszty i brak czasu. Kluczem do przyszłości tego sportu jest przyciąganie nowych ludzi i zachęcanie tych, którzy odeszli do powrotu do jazdy.

powiedziała Williams

Co może wynikać dla nas z tego co dzieje się na brytyjskim rynku jeździeckim?
Czy jego mechanizmy można w bezpośredni sposób przenieść na nasze, polskie podwórko?

To pytania, które w tej sytuacji same rzucają się oczy. Trudno jednak o jedną, prostą na nie odpowiedź.
Trudno choćby dlatego, że polski rynek związany z jeździectwem i końmi, choć przeżywa od lat okres wielkiego wzrostu, z pewnością jest znacznie płytszy niż ten w Zjednoczonym Królestwie.
Siłą rzeczy, mechanizmy w nim zachodzące nie muszą wywoływać podobnych co w Wielkiej Brytanii skutków.
Wydaje się jednak, że warto śledzić wszystkie zjawiska, które charakteryzują lepiej rozwinięte rynki, tak by dostrzec wcześniej czekające nas wszystkich wyzwania.
Bo nie ma się co łudzić, problemy trapiące tych wielkich w jeździeckim świecie, prędzej czy później pojawią się i u nas.
Może zatem warto byłoby się wcześniej do nich przygotować?
„Budujcie Arkę przed potopem” – śpiewał Jacek Kaczmarski, bard Solidarności w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Wydaje się, że to nawoływanie do pragmatyzmu ma dzisiaj szczególne znaczenie.
Bo czemu by nie poszukać rozwiązań które sprawdzają się w krajach mocnych jeździecko zanim problem urośnie u nas do istotnych rozmiarów?
Myślę, że w tym konkretnym przypadku z westchnieniem zazdrości możemy patrzeć na strukturę Brytyjskiej Federacji jeździeckiej w składzie której znajdują się podmioty reprezentujące interesy wszystkich graczy na rynku jeździeckim.
Myślę też, że z zazdrością możemy patrzeć na to, że organizacje te widzą i aktywnie przeciwdziałają negatywnym zjawiskom na tym rynku. Na to, że prowadzone są przez nie takie badania jak te wykonane przez BETA. Że prowadzone są ankiety jak te zrobione przez BHS i powstaje inicjatywa jak trzystopniowe szkolenia BHS.

Jak myślicie, czy w Polsce istnieje potrzeba przeprowadzenia takich działań, a jeśli tak, to kto powinien się tym zająć? Kto winien „zakasać rękawy” i zacząć budować arkę polskiego jeździectwa?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Google reCAPTCHA. Przeczytaj więcej o polityce prywatności oraz warunkach korzystania z usług.